Aż trudno uwierzyć, ale...

Fot. Trafnie.eu

Przed meczem reprezentacji Polski z Wyspami Owczymi w Tórshavn gospodarze są bardzo bojowo nastawieni. Trudno o lepszą wiadomość dla Michała Probierza.

Zanim wyjaśnię dlaczego, najpierw o informacji mającej dokładnie odwrotny wydźwięk. Jeśli dać wiarę statystykom, naprawdę trudno mu zazdrościć. Włączyłem telewizor i obejrzałem materiał o debiutach polskich selekcjonerów. Ostatnim, który wygrał swój pierwszy mecz był Janusz Wójcik. Działo się to jeszcze w innej epoce, co łatwo zauważyć w telewizyjnym przekazie z 1997 roku. Miałem okazję oglądać wspomniany mecz na stadionie Legii, gdy Polska grała towarzysko z Węgrami zwyciężając 1:0.

Jak dawno to było niech świadczy wspomniany obiekt, wtedy jeden z reprezentacyjnych polskiej piłki. Powinienem doprecyzować – stary stadion Legii, już nie istniejący. Dziś wstyd by było na nim rozgrywać mecze reprezentacji, ale wtedy Polska nie miała nawet jednego porządnego stadionu! Nie było też szerokoekranowych telewizorów, więc oglądałem teraz fragmenty meczu jeszcze w innym formacie obrazu z czarnymi paskami po bokach ekranu.

Aż trudno uwierzyć, ale przez ponad ćwierć wieku żaden następny selekcjoner, a trochę się ich nazbierało, nie potrafił wygrać w debiucie! Wielu już się zastanawia, czy owa klątwa dotknie Probierza, którzy przeciwko Wyspom Owczym poprowadzi reprezentację po raz pierwszy.

Musi zdawać sobie sprawę, że zadania łatwego nie ma przy nastawieniu – jeśli nie wygra, będzie katastrofa. Choć nie jest powiedziane, że jak wygra, katastrofy nie będzie. Polska już nie decyduje sama o swym losie, czyli ewentualnym awansie z grupy do finałów mistrzostw Europy, więc nawet wygrana jej niczego nie gwarantuje.

Największą nadzieją na zwycięstwo nad Wyspami Owczymi jest dla mnie nastawienie rywali. Ich trener Hakan Ericson stwierdził (za: goal.pl):

„Byłem bardzo rozczarowany pierwszym meczem. Byliśmy blisko osiągnięcia dobrego wyniku, nawet jeśli nie stworzyliśmy sobie wielu okazji”.

Tym dobrym rezultatem miał być bezbramkowy remis. Na nic innego jego piłkarzy nie było stać przed miesiącem w Warszawie, grali bowiem wybitnie defensywnie (ustawienie 1-5-4-1). Teraz zapowiada bardziej ofensywną taktykę i straszy, że dzięki temu będą nawet w stanie wygrać.

To się okaże, ale deklarację Ericsona należy uznać za wręcz zbawienną dla Probierza. Reprezentacje klasy Wysp Owczych są głównie drużynami przeszkadzaczy. Starają się przede wszystkim utrudniać grę teoretycznie lepszym rywalom, a jak się uda, przy okazji uzyskać jakiś korzystny wynik. Jak trudno grać z takimi przeciwnikami, przekonaliśmy się przed miesiącem. Nadal twierdzę, że reprezentacja Polski, wtedy po wielu przejściach, meczu by nie wygrała, gdyby nie rzut karny przyznany jej w drugiej połowie.

Jeśli więc rywale uwierzyli, że są w stanie ją pokonać grając u siebie, to świetna wiadomość. Bo jeśli dzięki temu bardziej się otworzą, łatwiej będzie ich „napocząć”, co zawsze jest problemem w meczach z potencjalnie słabszymi drużynami. I tego Probierzowi, sobie zresztą też, życzę przed jego debiutem na selekcjonerskim stołku w reprezentacji Polski.

▬ ▬ ● ▬