Aż strach pomyśleć, co będzie po...

Fot. Trafnie.eu

Polska przegrała we Wrocławiu 0:1 w towarzyskim meczu z Nigerią. Rozczarowanie? Chyba dla tych, którzy liczyli na zbyt wiele.

Podchodziłem do tego spotkania z rezerwą, biorąc pod uwagę aktualną dyspozycję kadrowiczów i eksperymenty taktyczne trenera. Dlatego specjalnie rozczarowany nie jestem. Wiem, że to druga kolejna porażka reprezentacji i trzeci mecz bez zwycięstwa. Trochę kiepsko jak na szóstą drużyną świata w rankingu FIFA, którą trener rywali, Gernot Rohr, określił jako „bardzo, bardzo dobrą”, ale…

Nigeryjczycy oddali jeden celny strzał na bramkę, do tego z rzutu karnego. Szkoda, że okazał się skuteczny i przesądził o wyniku. Taka statystyka drużynie Nawałki chluby nie przynosi, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że jego piłkarze prawdopodobnie bramkę jednak... zdobyli.

Prawdopodobnie, bo na telewizyjnych powtórkach wydawało się, że piłka po jednym ze strzałów wyraźnie przekroczyła linię bramkową. Jednak bez technologii goal line z całą pewnością powiedzieć się tego nie da, a systemu VAR na meczu nie stosowano.

Na upartego, dla poprawy samopoczucia, można więc powiedzieć, że mecz był remisowy. Ważniejsze, że nasze orły stworzyły sobie jeszcze kilka okazji do zdobycia bramek. Niby wniosek budujący, ale i jednocześnie dołujący, bo w piłce wszystko sprowadza się do skuteczności. Skuteczniejszy zawsze wygrywa bez względu na styl, a to już trzeci kolejny mecz bez strzelonej bramki…

Trener Nawałka dał w piątek szansę trzem debiutantom (Przemysław Frankowski, Dawid Kownacki i Bartosz Białkowski), a od pierwszej minuty także piłkarzom, którzy nie pojawiali się w podstawowym składzie (Marcin Kamiński i Rafał Kurzawa). Trudno się nimi zachwycać, bo każdy miał różne momenty podczas meczu.

Generalnie Nawałka postanowił po raz kolejny poeksperymentować z ustawieniem drużyny wdrażając system 3-4-2-1. Kluczową rolę odgrywają w nim dwaj skrajni pomocnicy, którzy muszą być jak konie, raz wyścigowe, raz pociągowe, ganiając po skrzydle bez przerwy. Dlatego uważnie przyglądałem się obu piłkarzom wyznaczonym do tej roli – Kurzawie i Frankowskiemu.

Pierwszy był zdecydowanie bardziej zdyscyplinowany w defensywie. Zawsze szybko wracał uzupełniając na boku linię z trzema potencjalnymi obrońcami. Drugi miał z tym problem, widać było wyraźnie, że lepiej czuje się w ofensywie. Pod koniec meczu, zanim został zmieniony, zaczęło mu brakować sił i zamiast gnać pod własne pole karne, raczej dreptał.

Ale zawsze będę powtarzał – nie wymagajmy od piłkarzy więcej niż potrafią, a już szczególnie w debiucie. Frankowski chyba nie do końca potrafił spełnić zadania, które wyznaczył mu trener, bo chyba nie do końca to dla niego pozycja.

Ofiarą nowego systemu wdrażanego przez Nawałkę jest Piotr Zieliński. Już w kolejnym meczu obserwuję, że nie czuje się najlepiej zawieszony gdzieś z boku między pomocą i atakiem, choć widać, że naprawdę się stara. Zdecydowanie lepiej czuje się jako typowy ofensywny pomocnik operujący na środku.

Pan trener ma więc nad czym myśleć po meczu z Nigerią. A ja zastanawiam się nad słowami Grzegorza Krychowiaka, które trochę mnie rozbawiły:

„Zagraliśmy bardzo dobry mecz mimo porażki”.

Bo aż strach pomyśleć, co będzie po wygranej...

▬ ▬ ● ▬